Rano dostałem od Andrzeja Kwiatka zdjęcia młodych sójek z pytaniem co to za ptaki. Po udzieleniu odpowiedzi poprosiłem o zabezpieczenie, czyli umieszczenie ich poza zasięgiem kocich pazurów. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że rodzice są agresywni wobec osób zbliżających się do nielotnych jeszcze pociech. Wnioski dla osób nie znających takich sytuacji. Nie zabieramy ze sobą opuszczonych piskląt. Nie robimy tego, choćby dlatego, że nie wiemy czym je karmić. Kiełbasy, sera, makaronu taki jadł nie będzie. Wiedzą za to doskonale ich rodzice, którzy swoich dzieci nie opuszczą. Co najwyżej nielota umieszczamy w jakimś bezpiecznym miejscu. Takim czymś może być gałąź czy inne miejsce gdzie nie dotrze żaden drapieżnik. I to wszystko.
-
-
Słuchając sójki
Na jednym z ostatnich spacerów z Fredem usłyszałem miauczenie kota. Nie kwilenie myszołowa, ale miauczenie kota. Jako, że było to miejsce niezbyt typowe dla domowego zwierza, zacząłem się rozglądać za sójką. Intuicja mnie nie zawiodła i po chwili z wierzchołka sosny wyfrunął wspomniany ptak. Z głosów sójki najbardziej znamy jej skrzeczenie i mistrzowskie naśladowanie wspomnianego kwilenia myszołowa. Kiedyś świetnie podrabiała na przykład głos świni. W dawnych wiekach wartość dąbrów mierzona była nie tylko ilością kubików, ale też możliwością spasania trzody. Czasami jakaś świnka oderwała się od stada i pastuch musiał szukać jej po lesie. A czasami pasterz chodził nadaremno, bo to sójka kwiczała sobie jak wieprzek. W dobie przemysłowego chowu…
-
Bliżej nas
Po myszołowie w kolejce do opisu mam zanotowaną sójkę. Wydaje się to być nawet logiczne, bo do tej pory, gdy na skraju lasu słyszę ptaka o głosie podobnym nieco do miauczenia kota, to zawsze zastanawiam się: sójka to czy myszołów. Doskonale naśladuje ona nie tylko głos myszołowa, ale wielu innych zwierząt. Na przykład świń. Już opowiadałem, że dawniej wartość dąbrowy mierzono nie tylko pod kątem drzewa. Żołędzie, którymi skarmiano trzodę, też swoją wartość miały. I ściągały sójki. Niejeden pasterz, słysząc głos wieprzka w dąbrowie, kilometrów wiele zrobił, zanim zorientował się, że to sójka w konia go robi. Jestem przekonany, że sympatycy bloga wiedzą o tym, że żadna sójka nie wybiera…
-
Papuga naszych lasów
Sójka jest niewątpliwie najpiękniejszym przedstawicielem z rodziny krukowatych zamieszkującym Polskę. Po tak urodziwym ptaku pewnie nikt nie spodziewa się, że pięknie też śpiewa. Matka natura swoje ptasie dzieci starała się obdarowywać sprawiedliwie. Które obdarzyła pięknym śpiewem, to taki ptak zwykle urodą nie grzeszy. Chyba nikt nie zachwyca się urodą słowika, kapturki czy śpiewaka, a śpiewu można słuchać godzinami. Zimorodek, dudek, żołna czy kraska zachwycają nas natomiast swoją urodą, można długo ich urodę podziwiać z zachwytem. Ale głosu te pięknisie nie mają ciekawego. Z tego schematu wyłamuje się u nas wilga i podróżniczek, ale sami wiemy, że nawet i w naturze muszą być wyjątki potwierdzające regułę. Śpiewającego samca sójki słyszę bardzo…
-
Włada czymś w rodzaju śpiewu
Nie tak dawno, będąc na spacerze z Fredem, sterczałem pod młodą, niewysoką sosną i nasłuchiwałem śpiewu ptaka. Byłem nieco zdumiony tym popisem wokalnym gdyż powoli nabierałem przekonania, że wcale nie znam jego właściciela. Zaskoczenie moje było spore, gdy po kilku minutach ukazały mi się… sójki! Po chwili jednak przypomniałem się, że w „Ptakach ziem polskich” Jan Sokołowski zauważył, że ptak ten „włada czymś w rodzaju śpiewu”. Jako pierwszy wśród Polaków o zdolnościach naśladowania ludzkiej mowy u sójek mówił już w XVI wieku w „Myślistwie ptaszem” Mateusz Cygański: „Soyka leśny ptak iest, y też borowy, Naśladuie rad barzo ludzkiey mowy, Kiedy ią długo więc ludzie chowają…” O tym, że w…