Czytam „Ornitologię terapeutyczną” z wielkim skupieniu. Teksty Piotra Tryjanowskiego łykam szybko, bez żadnego problemu. Nieco gorzej jest z tym co napisał Sławomir Murawiec. Wyjaśnienie tego jest proste. Kocham ptaki i teksty o nich nie sprawiają mi problemu. Gorzej jest gdy chodzi o psychiatrię. Orłem w niej się nie czuję. Choć może powinienem się czuć chociaż… krogulcem? Ptaki dały mi dużo. Dzięki nim mam zdecydowanie lepsze samopoczucie. Jestem osobą, która zdecydowanie w bardziej pozytywny sposób odbiera otaczający nas świat. Czytam i dochodzę do wniosku, że wiem dlaczego tak się dzieje. Po prostu zachodzi tu działanie: ptaki + lornetka = ekorecepta. Recepta bez chodzenia do pełnej zarazków apteki. I tu byłby koniec,…
-
-
Wrona siwa i czerwone
Czytam „Ornitologię terapeutyczną” powoli. Niektóre fragmenty wymagają pewnego wysiłku by je ogarnąć. Inne budzą różnego rodzaju wspomnienia. Na przykład takie jak poniżej. Ptaki dały mi wiele więcej niż do tej pory napisałem. Kiedy byłem ostatni raz na zasiłku czułem się źle. Jak bardzo wie tylko moja żona. Mój ówczesny dzień wyglądał mniej więcej tak: wcześnie rano przegląd ofert pracy w UP Szamotuły a potem zaraz brałem lornetkę i szedłem do lasu, nad Wartę na ptaki. One naprawdę dawały mi wówczas sporo sił by przetrwać marazm. Pozwalały jakoś przeżyć dzień. Pracę, w której do tej pory mam płomykówki i dzierlatki, znalazłem nawet szybciej niż się spodziewałem. Czytam i przypominam sobie sąsiadkę…
-
Z mojego podwórka i inne
Wysłałem do Drzewa Franciszka tekst o Słońsku. Opisałem tę miejscowość i jej przyrodę, tak jak ją widzę, jak ją odbieram. Zrobiłem mały błąd zwlekając z pisaniem tego na ostatnią chwilę, bo raczej nie lubię pracować pod presją. Mam nadzieję, że wizerunek całości poprawią piękne zdjęcia Michała Daniszewskiego. Żeby nie popełnić tego samego błędu wziąłem się dość ostro za tekst o obrzyckich ptakach. Mam do niego dwa tytuły („Obrzycko dzikie” i Ptaki Obrzycka”) pierwszy jest brzydszy, ale byłby dla mnie wspomnieniem zmarłego niedawno kolegi. Drugi mówi wszystko. Praca poszła mi bardzo sprawnie i mam ją wstępnie napisaną. Trochę od niej odpocznę i wezmę się za jej szlifowanie. Po tym prześlę ją…
-
O „Krajobrazie strachu”
Na książkę Adama Zbyryta czekałem od chwili gdy dowiedziałem się, że ją pisze. Adam sporo czasu spędza w terenie, dużo czasu poświęca pracom naukowym. I na dodatek pisze przystępnym językiem, co wiem z artykułów kwartalnika „Ptaki Polski”. Te trzy składniki zdawały się być gwarantem czegoś naprawdę dobrego. Adam nie zawiódł moich oczekiwań. Przekazał w swojej książce wiedzę o zachowaniach ptaków o jakich nie miałem pojęcia. Dzięki temu powstała książka która przerosła moje oczekiwania. „Krajobraz strachu” przedstawia nam potężną dawkę wiedzy podanej w bardzo ciekawy i przystępny sposób. Praca Adama Zbyryta jest ważna, piękna i mądra. Uważam, że stanie się żelazną pozycją w biblioteczkach zdecydowanej większości miłośników ptaków. Książka Adama wychodzi naprzeciw tym ptasiarzom,…
-
Wielki Rok i… bogatka
Wypatrzony na owocowych krzewach kwiczoł jest 33 gatunkiem, który zobaczyłem w tym roku. Nie jest to szczególnie wielka liczba, nie chwalę się nią. Zapewne szans na zajęcie z nią czołowego miejsca w Wielkim Roku nie mam. Ale też nie o to mi chodzi. Zamiast szukać następnego gatunku, przystanąłem niedaleko czupurnego kwiczoła i zacząłem mu się przyglądać. Ptak zauważył to i zaczął przenosić się wyżej. Najpierw krzewu, a później rosnącej w pobliżu pomnikowej sosny. No cóż, pewnie nie przypadła mu moja obecność. Idea wspomnianego prędzej Wielkiego Roku jest prosta. Wygrywa go ta osoba, która od początku stycznia do końca grudnia zobaczy najwięcej gatunków ptaków. Pewnie jest to świetna i pasjonująca zabawa…