Właściwie spotkałem Go tylko raz. Było to w kwietniu 2010 roku na Zlocie Obywateli Rzeczpospolitej Ptasiej w Słońsku. Stała do niego spora kolejka fanów więc nie porozmawialiśmy. Pewnie zżarła mnie tutaj trema.
Po powrocie do domu nabrałem odwagi i zadzwoniłem na Jego komórkę. W sumie kilka razy udało mi się z Nim porozmawiać. O słońskiej zupie, o urodzie dzikiego Bugu. O ptakach i nawet o… kobietach 😉
Poprosiłem o zgodę wykorzystywania Jego fotografii na Plamce mazurka.
Artur Tabor był wówczas wielkim, wybitnym fotografem przyrody. Uznanym nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Nie dał mi tego odczuć. W rozmowach byliśmy sobie równi. Nabrałem jeszcze większego szacunku.
Pewnie czegoś w tym bardzo krótkim czasie nauczyłem się od Niego.
Dobrze pisało mi się do Jego zdjęć. W krótkim czasie dwa posty z Artura fotografiami trafiły na gazeta.pl. Było to wówczas dla mnie całkiem spore wyróżnienie.
„Jeśli go nie znałeś to nie znałeś to nie żałuj” śpiewał w jednej z piosenek zespół DŻEM. Zdążyłem poznać. I żałuję, że tak wspaniały człowiek opuścił nas będąc w sile wieku. Ale pociesza mnie myśl, że dopóki Jego zdjęcia i pamięć o Nim będą wśród nas, to w pewnym sensie Artur w dalszym ciągu jest z nami.
PS. Artur Tabor zginął równo dziesięć lat temu w Mongolii. Fotografując ptaki.

2 komentarze
Sławek M.
Dwa razy miałem okazję rozmawiać z Arturem – i do dziś pamiętam te wrażenia.Ciepły, bezpośredni, bez śladu zadęcia facet. Żal, że odszedł tak wcześnie, bo już niczym wspaniałym nas nie obdaruje. Z drugiej strony – odszedł robiąc to, co najbardziej kochał…
Marek Pióro
Dużo osób ma podobne o Nim zdanie.