Relacje bocianów z żabami od dawna układały się niezbyt pomyślnie. Zapewne część sympatyków „Plamki mazurka” pamięta fakt, że królowa Bona sprowadziła do Latowicza żaby z Włoch. Owe włoskie żaby rechotały bardzo głośno, czym dość mocno uprzykrzały życie mieszkańcom Latowicza, a królowa nie słuchała skarg mieszczan. Na pomoc Latowiczanom przyszły, a właściwie przyleciały, bociany. Nie wiem co usłyszały szybciej: skargi mieszczan czy rechotanie żab, ale zleciały się z całej okolicy i zjadły przybyszów z Italii. Wdzięczni Latowiczanie żyją od tamtej pory w wielkiej zgodzie z bocianami, które stały się jednymi z symboli regionu.
Napięte stosunki pomiędzy żabami a bocianami mają jednak znacznie dłuższą historię. Mają swój początek już w czasach mitologicznych. Żaby poprosiły Zeusa o króla. Kiedy ten zrzucił im kłodę, to niezadowolone prosiły go dalej. Zniecierpliwiony szef wszystkich greckich bogów zdaniem Adama Mickiewicza zrzucił tym razem dość mocno wyposzczonego węża. Zdaniem Biernata z Lublina było nieco inaczej:
Bocian biały, fot. Łukasz Łukasik www.fotoczaty.pl