Myślę, że dzisiaj mogę parafrazować tytuł piosenki Alibabek i powiedzieć, jak dobrze mieć sąsiadkę. Ania, która skończyła „Historię sztuki” podrzuca mi co jakiś czas na bloga smaczny kąsek, z czego oczywiście bardzo chętnie korzystam. Niedawno podrzuciła mi sowę Albrechta Dürera…
Albrecht Dürer uchodzi za najwybitniejszego niemieckiego artystę epoki renesansu. Był znakomitym malarzem, grafikiem, rysownikiem oraz teoretykiem sztuki. Pomimo tego na pewno nie wspomniałbym o nim na blogu ani razu gdyby jego obraz zatytułowany „Mała Sowa”. Zasięgnąłem informacji i mogę zaryzykować stwierdzenie, że owa „Mała sowa” jest po prostu młodym puszczykiem.
W czasach twórczości Albrechta sowy, a więc i puszczyki symbolizowały najczęściej śmierć oraz żałobę. Nawiązywały nawet do Żydów, którzy nie rozpoznali w osobie Jezusa Chrystusa Mesjasza.
Przy okazji dość miło jest zauważyć, że nie tylko w Polsce panikowano na głos puszczyka. Również w Niemczech pohukiwanie tej sowy odbierano jako wróżbę śmierci. Tu i ówdzie u zachodnich sąsiadów nazywano puszczyka Totenvogel, czyli ptakiem śmierci. W związku z tym nie wiem czy jakimś wytłumaczeniem dla rodaków Johanna Wolfganga von Goethego będzie fakt, że to akurat niemiecki badacz przesądów, Ludwig Strackerjan, zauważył: „zapowiedzi i oznak śmierci jest tyle, iż człowiek przesądny musi zachodzić w głowę, dlaczego ciągle jeszcze żyje”!
Albrecht Dürer „Mała sowa” 1508