Znalazłem, bądź otrzymałem kilka starych źródeł mówiących o znaczeniu ptaków. Nie ukrywam zachwytu z tego powodu. Jednym z nich są „Zarysy domowe” Kazimierza Władysława Wójcickiego. Autor był dziwiętnastowiecznym literatem, wydawcą i historykiem Warszawy. Sporo czasu poświęcił wędrówkom po kraju w trakcie których zbierał materiały o zwyczajach, obyczajach, podaniach, pieśniach i przysłowiach ludowych. W tych opowieściach ptaki zajęły odpowiednią część.
–
„Po sokołach i rarogach idzie jastrząb, jako powszechnie był używany do łowów, ptak siły nie małej i zręczności. Kto miał jastrzębia, dobierał krogulca, i z wiosny i w jesieni polował; bo jastrzębia puszczał ba większe ptastwo jak kuropatwy, jarząbki, krogulca tylko na przepiórkę, słowika i skowronka. Bratkowski poeta z czasów Sobieskiego mówi: „Krogulec ruszy, a jastrząb ugoni,” to jest, że wzajem pomagać sobie mogą.
Jastrzębiem łowiono jarząbki tym sposobem, że przywiązanego na długim sznurze, podrzucał łowiec na drzewo, gałęź, gdzie stado jarząbków wyśledził, a na tyce wyniosłej mając sidełko, z trwogi siedzące nieruchome wszystkie wyzbierał (w).
Jak sokołów samców do łowów używano, tak w rodzie krogulczym, samice wziętsze bywają niżeli samce (x).
Gdy dni zbyt słotne i mgliste, jak równie zbyt jasne, nie były zdatne do łowów z krogulcem, starzy Polacy w przysłowiu zostawili przestrogę, że:
Krogulec, fot. Tomasz Nowakowski