Jak tylko mogę to wymykam się z domu. Zabieram ze sobą lornetkę i Freda i idę do lasu, nad rzeki bądź w pola. Od początku roku liczę napotkane przez siebie gatunki ptaków. Jak do tej pory naliczyłem ich 60, co może do rekordów nie należy, ale i tak z tego faktu jestem zadowolony. Dzisiaj natrafiłem po raz pierwszy na sosnówkę i kowalika.
Przyznaję, że późne spotkanie z kowalikiem sporo mnie zaskoczyło. Ten ptak jest przecież tak wszędobylski (w parku Pałacu w Wilanowie gałęzie się pod kowalikami uginają), że zazwyczaj trudniej jest go zauważyć niż nie zauważyć.
Pierwszego w tym roku, ślicznie już wybarwionego, kowalika spotkałem na dębie blisko leśniczówki Daniele. Ptak, schodząc głową w dół, zapewnił mnie, że co jak co, ale błędnik ma wspaniale rozwinięty.
O tym, że kowalik jest śmiałym ptaszkiem wie sporo osób. Nie jest wielką sztuką nauczyć go pobierania słonecznika z otwartej dłoni. Ciekawie o jego jego upodobaniach w jedzeniu pisał w „Ptakach krajowych” Władysław Taczanowski:
„Jestto ptak nadzwyczaj nieostrożny i niebojaźliwy; obecności człowieka wcale się nie obawia i często wpada do wnętrza mieszkań dla wykradania rozmaitych nasion; wszelkie odstraszania nie zrażają go i nie uczą ostrożności, a na wszelkie sidła i łapki tak niebaczny, że po kilkanaście razy w krótkim przeciągu czasu w jedne i też same wpada zasadzki. Prócz owadów, które obficie wyjada, lubi rozmaite ziarna a szczególniej oleiste; z nasion gospodarskich szczególnie łakomy na siemie konopne i ziarna ogórków,melonów, kawonów i dyni; ze zbóż chętnie jada owies i tatarkę, z nasion leśnych orzechy laskowe i buczynę. Każde pochwycone ziarno niesie do obranej na ten cel szpary, starannie osadza i łupinę przekuwa; tym sposobem ciągle się uwija między miejscem w którem je zbiera, i zaimprowizowanym warsztatem. Najwięcej pracy nastręcza mu orzech laskowy, który osadza w szparach między korą pni dębów lub sosen i długo kuje, póki się do środka nie dobierze.„
Kowaliki słyną od dawna z tego, że szybko śmigają po drzewach. Już w 1584 roku Mateusz Cygański w „Myślistwie ptaszem” pisał o nim – »jak bartnik po drzewie mknie się, śpiewać nie umie«. Pewnie warto zauważyć, że nie była to pierwsza pisemna wzmianka o ptaku. Już w 1472 roku Jan Stanko wspominał o nim jako o „barguli”.
Do kowalika niebawem jeszcze powrócę. Przypomnę dlaczego nazywano go gdzieniegdzie „zalepiarzem”. Na razie tylko dopowiem, że za swoją „nieostrożność” kowaliki czasem płaciły ludziom bardzo wysoką cenę.
„Jak się wyżej powiedziało, – pisał we wspomnianych już „Ptakach krajowych” Taczanowski – łatwy jest bardzo do pojmania, w niewoli bardzo prędko się oswaja, ale długo tego rodzaju życia nie znosi.”
Kowalik, fot. Mikołaj Stawowy jakzobrazka.pl