O nękaniu sów przez inne ptaki w dzień Władysław Taczanowski w „Ptakach krajowych” pisał tak:
„Wszystkie ptaki szczególnie sów nienawidzą i to jest zapewne jednym z powodów, że się tak starannie we dnie ukrywają, gdy bowiem którą postrzegą, zlatują się do niej z krzykiem i sprowadzają tym sposobem wszystkie ptastwo z okolicy; cała ta różnorodna gromada ciągle wzrastająca tak napastuje poważną i tajemniczą sową, że ta chciałaby wszelkimi sposobami uniknąć tego natręctwa, a szczególniej gdy się zaczną zgromadzać większe ptaki, mogące dotkliwiej dokuczyć; mścić się jednak nie śmie w porze dla niej tak niewłaściwej. Najwięcej sobie nieprzyjaznej ptaki przy sowie wzajemnych nienawiści i obaw, tak są bowiem zajęte widokiem powszechnie nienawidzonego wroga; można nieraz widzieć drapieżne atakujące sowę wraz z ptakami, najwięcej przez nie prześladowanemi, nie zwracające wcale na siebie uwagi.Nie można tego poczytywać za zemstę za nocne rozboje, gdyż ptaki od sów większe i silniejsze, a przeto nigdy żadnej krzywdy od nich niedoznające, tak samo je napastują jak słabe, a zatem wystawione na ich napaści.”
Wydaje mi się jednak, że co innego jest czytać o takim wydarzeniu, a co innego jest je zobaczyć. Krzysztof Koper, który widział i udokumentował nękanie uszatki błotnej przez ptaki krukowate, podzielił się z nami swoimi notatkami, jak i zdjęciami:
„Dziś w trakcie poszukiwania ptaków usłyszałem wrzask wron siwych, kawek i sójek. Pomyślałem pewnie znów zobaczyły krogulca lub myszaka polującego na drobnicę. Okazało się, że tym razem atakują sowę. Ptak próbował się bronić między gałęziami. Następnie przelatywał na inne drzewo, a ja za nim. Po pewnym czasie dołączył do mnie pracownik parku, z którym próbowaliśmy odgonić napastników. Jednak nic to nie dawało. Sowa próbowała ukrywać się na ziemi pod krzakami, ale wrony nie dawały jej spokoju. Widać było że sowa przelatuje z drzewa na drzewo ostatkiem sił. W pewnym momencie przeleciały w drugi koniec parku i zrobiła się cisza. Obszedłem park, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. Pomyślałem jutro rano zadzwonię do znajomej by pracownicy sprzątający liście zwrócili uwagę czy gdzieś nie leży sowa. Kierując się na przystanek autobusowy zobaczyłem wrony siedzące nad kanałem Piaseczyńskim, pod nimi na stromym brzegu ledwo trzymającą się sowę. Odgoniłem wrony i zadzwoniłem do Mariusza Wardeckiego by ustalił mi numer do Eko patrolu Straży Miejskiej. Oczekując na patrol wrony zaatakowały ponownie sowę, która ostatkiem sił przeleciała kilka metrów i usiadła w krzakach, nad którym od razu pojawili się napastnicy. Po przyjeździe patrolu ptak został złapany. Widać było że jest w słabej kondycji (co widać na zdjęciu). Ptaka przetransportowano do Ptasiego azylu w Warszawskim ZOO.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Koper. Więcej zdjęć z „akcji” znajdziemy w linku.
1 komentarz
Katarzyna
Właśnie dopiero co zaobserwowałam nękanie sowy przez wrony siwe w parku w centrum miasta! Byłam w szoku, że ktoś podskakuje takiej dużej sowie.